Od 6 czerwca do końca miesiąca czynna była w Centrum Informacji Turystycznej w Łebie wystawa obrazów Barbary Gawron Gołębiowskiej zatytułowana „Barwy i kształty natury – kontemplacje malarskie”. Oficjalne otwarcie odbyło się na wernisażu połączonym z loterią na leczenie Franciszka Kowalczyka, chłopca chorego na mukowiscydozę.

Słoneczny wieczór 6 czerwca dla gości wernisażu był czasem artystycznych wrażeń, sympatycznych, serdecznych kontaktów, a także dodatkowej satysfakcji z powodu wyniku finansowego wspomnianej loterii, a dla posiadaczy szczęśliwych losów widocznego zadowolenia.

Zgromadzone na wystawie obrazy spotkały się z rzeczywistym zainteresowaniem uczestników wernisażu: fanów malarstwa, przyjaciół i znajomych artystki Barbary Gawron Gołębiowskiej. Doceniono ogrom pracy włożonej w namalowanie przeszło trzydziestu dzieł z myślą o jednym temacie wystawy. Naturę reprezentowały widoczne trzy grupy obrazów: kwiaty, ptaki, pejzaże, a także znany już z wcześniejszych wystaw metaforyczny cykl tzw. drzew życia. Dominowały w dużym formacie obrazy olejne, nie zabrakło wszakże drugiej ulubionej przez malarkę techniki pasteli. Podtytuł wystawy „kontemplacje malarskie” wybrany był trafnie. Większość obrazów skłaniała bowiem do pełnych treści i impresji odczytań i interpretacji. Zwracała uwagę różnorodność artystycznego przekazu i tonacji, od nostalgicznych, pełnych zadumy ujęć natury po niekiedy przekorne czy lekko żartobliwe, zdystansowane podpatrywanie otoczenia. Wiele z obrazów powstawało właśnie pod wpływem wrażeń i obserwacji z miejsca zamieszkania artystki. Leśna przyroda, ogród, liczne ptaki gniazdujące w pobliżu to źródło inspiracji i przeżyć artystycznych widoczne na wielu obrazach. Podobał się np. oglądającym „Ptasi zakątek” z siedzącymi na starej beczułce sikorką i rudzikiem, niby zwykły, prosty obraz, ale właśnie uwodzący prostotą i naturalnością barw. Kilka obrazów stanowiących efekt podglądania żurawi, np. „Żurawisko” czy „Sonata żurawi” zawiera spory emocjonalny ładunek i pełną romantycznej refleksji treść. Trudno byłoby przejść obojętnie obok wazonów z piwoniami czy zachwycających barwą i kształtem róż. Piszący te słowa był pod wyraźnym wpływem wielu z obrazów tej wystawy, pozwolił sobie pod wpływem nieodpartej potrzeby na opatrzenie niektórych krótkimi poetyckimi impresjami. Poezja i malarstwo wszak często idą w parze, tym razem to wizje malarki sprowokowały refleksje słowem wyrażone.

Kto nie odwiedził w czerwcu tej godnej uwagi wystawy, może jedynie żałować, czas bez chwili obcowania ze sztuką to bowiem czas stracony.

Krzysztof Wichary
fot. CIT Łeba